Komunikacja,
Przyzwyczajenia,
Wokół Nas
5 powodów, dlaczego nie lubię rozmawiać przez telefon
11.3.15
Żyjemy w czasach, kiedy świat realny przenika się z wirtualnym, a my, starając się okiełznać tą całą rzeczywistość, musimy być kompatybilni z całym potrzebnym do tego sprzętem. Nic więc dziwnego, że klawiatury komputerów stają się przedłużeniem naszych dłoni, a telefony, przyklejone prawie na stałe do ucha, pozwalają na komunikację tu i teraz, bez potrzeby wysyłania gołębi pocztowych, czy innych dyliżansów, celem dostarczenia jakiejś ważnej informacji do odbiorcy. Szybkość życia wymaga od nas ekspresowej komunikacji i takich samych reakcji. Nic więc dziwnego, że każdy dzień rozpoczynamy w pełnym technologicznym rynsztunku.
Mimo, że telefon to rzecz przydatna bardzo - wielbiona na równi z pełnym portfelem i kluczami do chaty - bo umożliwia rozrywkę, szybką komunikację, a w razie draki (o ile akurat zasięg i bateria nie zdechły) wezwanie pomocy, podam kilka aspektów, które minusują cudowność tegoż sprzętu i w dalszym ciągu na pierwszym miejscu - wg mnie w każdym razie - stawiają rozmowę twarzą w twarz.
#Brak kontaktu wzrokowego
Należę raczej do grona introwertyków. Ogólnie gadam mało i są tacy, którzy na to z uporem maniaka narzekają. Jeśli więc już otwieram swoją szanowną paszczękę, wolę mieć rozmówcę przed sobą, a nie po drugiej stronie kabla, gdzie nie wiem, co robi. Czy w ogóle słucha, czy też może ze znudzeniem dłubie w nosie i ma mój słowotok w miejscu, gdzie kończą się plecy.
#Niedomówienia
Nie raz i nie dwa zdarzyły mi się takie sytuacje, kiedy zadowolenie z powodu załatwionej sprawy było sprowadzane do parteru przez problemy, jakie wynikły chociażby z powodu złej interpretacji słów rozmówcy. Skróty myślowe bywają źródłem wielu nieporozumień, a nawet kłótni. Jeśli dodamy do tego brak możliwości obserwowania reakcji na nasze słowa, nie trudno palnąć jakąś głupotę i konflikt mamy gotowy.
#Kłamstwo
O tym, że niektórzy ludzie mają tendencję do kolorowania rzeczywistości, nie trzeba nikogo przekonywać. O ile w trakcie rozmowy twarzą w twarz kłamstwo trudniej ukryć, bo najczęściej zdradza nas mimika, oczy, etc., tak w przypadku rozmowy telefonicznej, rozmówca może nam wcisnąć wszystko. Dużo prościej opowiadać "bajki", gdy nikt nie patrzy. A to, że słyszy... Kto by się przejmował.
O tym, że niektórzy ludzie mają tendencję do kolorowania rzeczywistości, nie trzeba nikogo przekonywać. O ile w trakcie rozmowy twarzą w twarz kłamstwo trudniej ukryć, bo najczęściej zdradza nas mimika, oczy, etc., tak w przypadku rozmowy telefonicznej, rozmówca może nam wcisnąć wszystko. Dużo prościej opowiadać "bajki", gdy nikt nie patrzy. A to, że słyszy... Kto by się przejmował.
#Stres
Przez długi czas myślałam, że jestem wyjątkowo uprzedzona do kontaktów telefonicznych. Jak się okazuje, nie tylko ja tak mam. Rozmawiać przez telefon nie lubię i zdecydowanie wolę kontakt chociażby drogą mailową, kiedy to w spokoju mogę wypisać wszystko, czego potrzebuję i o co mi chodzi. Kontakt telefoniczny jest dla mnie wyjątkowo stresogenny, a na wspomniany stres składa się chociażby obawa, że czegoś nie zrozumiem, nie dosłyszę, etc. Oczywiście, że można dopytać, ale w przypadku zakłóceń, jakichś trzasków, etc. dopytywanie się co drugie słowo - Słucham? Co mówisz? - jest dla mnie wyjątkowo wkurzające.
Przez długi czas myślałam, że jestem wyjątkowo uprzedzona do kontaktów telefonicznych. Jak się okazuje, nie tylko ja tak mam. Rozmawiać przez telefon nie lubię i zdecydowanie wolę kontakt chociażby drogą mailową, kiedy to w spokoju mogę wypisać wszystko, czego potrzebuję i o co mi chodzi. Kontakt telefoniczny jest dla mnie wyjątkowo stresogenny, a na wspomniany stres składa się chociażby obawa, że czegoś nie zrozumiem, nie dosłyszę, etc. Oczywiście, że można dopytać, ale w przypadku zakłóceń, jakichś trzasków, etc. dopytywanie się co drugie słowo - Słucham? Co mówisz? - jest dla mnie wyjątkowo wkurzające.
#Namolność rozmówcy
Nie zawsze jest dobra pora na telefon. Można nie mieć na nią czasu, albo ochoty. Niektórzy jednak nie przyjmują takiego faktu do wiadomości i dzwonią, kiedy im się żywnie podoba - świątek, piątek i niedziela, od świtu do zmierzchu - tylko po to, by ponawijać o dupie Maryny lub sprzedać najatrakcyjniejszą w całej galaktyce ofertę ubezpieczenia. Na takich żadne sugestie, by zakończyć rozmowę, nie działają, ucho więdnie, a obiad, czy inna kolacja stygną w tempie proporcjonalnym do rosnącego wkurwa.
Biorąc pod uwagę powyższe, telefon pozostaje dla mnie narzędziem po pierwsze alarmowym, do kontaktów niecierpiących zwłoki, a po drugie łącznikiem z Instagramem. Jeśli już mam się rozgadać, to potrzebuję do tego odpowiedniej gry wstępnej w postaci dobrej atmosfery, jadła i napitku.
Nie zawsze jest dobra pora na telefon. Można nie mieć na nią czasu, albo ochoty. Niektórzy jednak nie przyjmują takiego faktu do wiadomości i dzwonią, kiedy im się żywnie podoba - świątek, piątek i niedziela, od świtu do zmierzchu - tylko po to, by ponawijać o dupie Maryny lub sprzedać najatrakcyjniejszą w całej galaktyce ofertę ubezpieczenia. Na takich żadne sugestie, by zakończyć rozmowę, nie działają, ucho więdnie, a obiad, czy inna kolacja stygną w tempie proporcjonalnym do rosnącego wkurwa.
Biorąc pod uwagę powyższe, telefon pozostaje dla mnie narzędziem po pierwsze alarmowym, do kontaktów niecierpiących zwłoki, a po drugie łącznikiem z Instagramem. Jeśli już mam się rozgadać, to potrzebuję do tego odpowiedniej gry wstępnej w postaci dobrej atmosfery, jadła i napitku.