Książki,
Literatura górska,
Recenzje,
Zbrodnie Na Evereście
[RECENZJA] ZBRODNIE NA EVEREŚCIE - Michael Kodas | Po trupach do celu
9.5.16
Odkąd pamiętam, ośmiotysięczniki i cały świat himalaizmu jawiły mi się jako obraz wręcz mistyczny. Świat, w którym śmiałkowie o nieprzeciętnych umiejętnościach przekraczają granice ludzkiej wytrzymałości po to, by okiełznać górę, realizując swoje cele, ambicje i marzenia. Piękny, wręcz wyidealizowany świat, o którym czytałam z otwarta japą. Im mocniej się jednak zaczęłam zagłębiać w tematykę wysokogórską, tym głębsza rysa zaczęła pojawiać się na tym nieskazitelnym obrazie, jakie wytworzyła sobie moja głowa.
Po ostatniej lekturze Dramatu Braci Messnerów, sięgnęłam po kolejną pozycję z serii o tej ciemniejszej stronie gór Wydawnictwa Sklep Podróżnika - "Zbrodnie na Evereście".
Choć tytuł może sugerować, że będziemy mieli do czynienia z fikcją literacką, będącą kolejną, czysto rozrywkową powieścią kryminalną, to niestety - mamy tutaj do czynienia z prawdziwymi wydarzeniami, które rozgrywały się i... rozgrywają na zboczach najwyższych gór świata. I choć nikt nikomu bezpośrednio nie zasunął kosy w plecy, to niektóre przypadki śmierci, czy postępowanie różnych ludzi w historii himalaizmu można pojmować w charakterze zbrodni i dramatu, jakie zrodziły się z chorych ludzkich ambicji.
Michael Kodas - dziennikarz, fotograf i autor tejże książki - poszukując odpowiedzi na pytanie, co takiego jest w Evereście, że tak przyciąga wielu śmiałków, dochodzi do wniosku, który dobitnie pokazuje, że dla niektórych wspinaczy osiągnięcie celu wiąże się z postawieniem na szali najwyższej wartości - życia. Nie tylko swojego, ale również innych. Współtowarzyszy, członków innych wypraw, podopiecznych.
Motywem przewodnim tej książki jest historia Nilsa Antezany - wspinacza pozostawionego przez opłaconego przewodnika na pewną śmierć podczas zejścia z najwyższej góry świata - Everestu.
Autor nie podaje nam jednak wszystkiego na tacy. Mimo faktów, tworzy opowieść bardzo intrygującą, w którą chcemy się zagłębić, by poznać jej wszystkie kulisy. Również te związane ze śledztwem prowadzonym przez córkę Nilsa.
W historię Antezany Kodas wplata relację z wyprawy na Everest, w której sam brał udział i miał możliwość obserwacji różnych sytuacji i zachowań ludzkich. Autor przerwał swoją wspinaczkę w obawie o własne życie. Czy chodziło o złe warunki atmosferyczne, przenikliwe zimno, niedostateczne warunki fizyczne? Bynajmniej. To inni uczestnicy tej wyprawy stali się dla niego zagrożeniem.
Biorąc "na warsztat" historię Antezany i bogatszy o własne doświadczenia, autor zadaje sobie trud prześwietlenia różnych wypraw, jakie miały miejsce. I choć wypraw było mnóstwo, a ich górskie cele były różne, to łączyła je jedna - ale bardzo niechlubna - cecha. Ludzkie zachowania, które etykę i partnerstwo miały głęboko w poważaniu.
Obojętność, brak odpowiedzialności, porzucanie przez przewodników (żeby nie było - opłaconych ciężkimi pieniędzmi), a nawet kradzieże. Co trzeba mieć głowie i jakie skurwysyństwo uprawiać, by do zaspokojenia swoich ambicji narazić innych członków wypraw, pozbawiając ich jedzenia, czy sprzętu, "pożyczając" sobie na wieczne nieoddanie, co się komu podobało?!
Wiadomo, że w każdym środowisku znajdzie się jakaś czarna owca, działająca ze szkodą dla innych i psująca wizerunek. Przeraża więc nie sam fakt, że takie sytuacje mają miejsce, ale to, że nie są to przypadki odosobnione, a zachowania, które wpisują się we wspinaczkową codzienność.
Coś w stylu: mam chęć zdobyć dużą górę, ale nie mam hajsu, więc temu skubnę butlę z tlenem, temu podprowadzę żarcie, innemu leki, a od jeszcze innego "przygarnę" linę, czy lepsze ubranie. I będę zdobywcą wszech czasów.
Po lekturze tej książki moja wizja wspinaczkowego idealizmu została brutalnie zatarta i przydeptana przez chciwość, wyrachowanie oraz bezwzględność. W trakcie czytania nie raz i nie dwa kręciłam głową z niedowierzania, więc jeśli żyjecie wysokogórskimi ideałami, przeczytajcie i zweryfikujcie swoje pojęcie. Jeśli macie więcej świadomości niż ja miałam przed lekturą, przeczytajcie również, bo warto. Bo to kawał dobrej literatury faktu, a autor zrobił robotę.
Życie ludzkie jest bez porównania ważniejsze niż dotarcie na jakikolwiek szczyt. ~ Edmund Hillary, pierwszy zdobywca EverestuPiękne słowa. Czy to więc możliwe, by bazy u stóp tych najwyższych gór pełne były zepsucia i ludzi pozbawionych jakichkolwiek skrupułów? Okazuje się, że tak, a niechlubne przypadki wcale nie są pojedyncze.
Po ostatniej lekturze Dramatu Braci Messnerów, sięgnęłam po kolejną pozycję z serii o tej ciemniejszej stronie gór Wydawnictwa Sklep Podróżnika - "Zbrodnie na Evereście".
Choć tytuł może sugerować, że będziemy mieli do czynienia z fikcją literacką, będącą kolejną, czysto rozrywkową powieścią kryminalną, to niestety - mamy tutaj do czynienia z prawdziwymi wydarzeniami, które rozgrywały się i... rozgrywają na zboczach najwyższych gór świata. I choć nikt nikomu bezpośrednio nie zasunął kosy w plecy, to niektóre przypadki śmierci, czy postępowanie różnych ludzi w historii himalaizmu można pojmować w charakterze zbrodni i dramatu, jakie zrodziły się z chorych ludzkich ambicji.
Michael Kodas - dziennikarz, fotograf i autor tejże książki - poszukując odpowiedzi na pytanie, co takiego jest w Evereście, że tak przyciąga wielu śmiałków, dochodzi do wniosku, który dobitnie pokazuje, że dla niektórych wspinaczy osiągnięcie celu wiąże się z postawieniem na szali najwyższej wartości - życia. Nie tylko swojego, ale również innych. Współtowarzyszy, członków innych wypraw, podopiecznych.
Motywem przewodnim tej książki jest historia Nilsa Antezany - wspinacza pozostawionego przez opłaconego przewodnika na pewną śmierć podczas zejścia z najwyższej góry świata - Everestu.
Autor nie podaje nam jednak wszystkiego na tacy. Mimo faktów, tworzy opowieść bardzo intrygującą, w którą chcemy się zagłębić, by poznać jej wszystkie kulisy. Również te związane ze śledztwem prowadzonym przez córkę Nilsa.
W historię Antezany Kodas wplata relację z wyprawy na Everest, w której sam brał udział i miał możliwość obserwacji różnych sytuacji i zachowań ludzkich. Autor przerwał swoją wspinaczkę w obawie o własne życie. Czy chodziło o złe warunki atmosferyczne, przenikliwe zimno, niedostateczne warunki fizyczne? Bynajmniej. To inni uczestnicy tej wyprawy stali się dla niego zagrożeniem.
Biorąc "na warsztat" historię Antezany i bogatszy o własne doświadczenia, autor zadaje sobie trud prześwietlenia różnych wypraw, jakie miały miejsce. I choć wypraw było mnóstwo, a ich górskie cele były różne, to łączyła je jedna - ale bardzo niechlubna - cecha. Ludzkie zachowania, które etykę i partnerstwo miały głęboko w poważaniu.
Obojętność, brak odpowiedzialności, porzucanie przez przewodników (żeby nie było - opłaconych ciężkimi pieniędzmi), a nawet kradzieże. Co trzeba mieć głowie i jakie skurwysyństwo uprawiać, by do zaspokojenia swoich ambicji narazić innych członków wypraw, pozbawiając ich jedzenia, czy sprzętu, "pożyczając" sobie na wieczne nieoddanie, co się komu podobało?!
Wiadomo, że w każdym środowisku znajdzie się jakaś czarna owca, działająca ze szkodą dla innych i psująca wizerunek. Przeraża więc nie sam fakt, że takie sytuacje mają miejsce, ale to, że nie są to przypadki odosobnione, a zachowania, które wpisują się we wspinaczkową codzienność.
Coś w stylu: mam chęć zdobyć dużą górę, ale nie mam hajsu, więc temu skubnę butlę z tlenem, temu podprowadzę żarcie, innemu leki, a od jeszcze innego "przygarnę" linę, czy lepsze ubranie. I będę zdobywcą wszech czasów.
Po lekturze tej książki moja wizja wspinaczkowego idealizmu została brutalnie zatarta i przydeptana przez chciwość, wyrachowanie oraz bezwzględność. W trakcie czytania nie raz i nie dwa kręciłam głową z niedowierzania, więc jeśli żyjecie wysokogórskimi ideałami, przeczytajcie i zweryfikujcie swoje pojęcie. Jeśli macie więcej świadomości niż ja miałam przed lekturą, przeczytajcie również, bo warto. Bo to kawał dobrej literatury faktu, a autor zrobił robotę.